Sąd odrzucił pozew Krzysztofa S. przeciwko dziennikarzowi Zielkemu; prokuratura oskarżyła go o pedofilię
lis, 16 2025
W lipcu 2023 roku Prokuratura Okręgowa w Warszawie oficjalnie skierowała akt oskarżenia przeciwko Krzysztofowi S., współtwórcy kultowych programów dla dzieci i młodzieży Tęczowy Music Box i Co jest grane. Osoba ta została oskarżona o wykorzystywanie seksualne osoby poniżej 15. roku życia – przestępstwo, za które grozi mu od 2 do 12 lat pozbawienia wolności. W tym samym czasie Sąd Okręgowy w Warszawie, pod przewodnictwem sędziei Agnieszki Rafałko, odrzucił w całości jego pozew cywilny przeciwko dziennikarzowi śledczemu Mariuszowi Zielkemu. To nie był tylko wyrok – to był sygnał. Sąd stwierdził, że publikacje Zielkego nie miały charakteru bezprawnego. I to właśnie to sprawia, że ta sprawa nie jest tylko o jednym człowieku. To o tym, kto ma prawo mówić prawdę, gdy system milczy.
Co się działo od 2019 roku?
W sierpniu 2019 roku Mariusz Zielke opublikował na swoim blogu pierwszą informację o "pewnym muzyku", który molestował dzieci. Nie nazwał imienia. Nie potrzebował. Wystarczyło, by rodzice, którzy kiedyś wierzyli w Tęczowy Music Box, zaczęli szukać odpowiedzi. W ciągu kolejnych miesięcy pojawiły się relacje – dziesiątki. Dziewczynki, które po warsztatach zaczynały się zmieniać. Chłopcy, którzy nie chcieli mówić o tym, co się stało. Zielke zgłosił zawiadomienie do prokuratury. I to on, nie władze, otworzył drzwi do tej afery. W 2019 roku w wywiadzie dla Onet powiedział: "Przeważnie robił to dziewczynkom, ale dostałem też informacje o dwóch chłopcach. Jeśli te dzieci nie reagowały, to dochodziło do dalszych czynności. Niestety również do gwałtów."W 2023 roku, po wydaniu dokumentu Bagno, który TVP wyemitowała 29 czerwca, prokuratura podjęła oficjalne działania. W tym samym miesiącu – 17 lipca – Polska Agencja Prasowa podała, że jednym z zarzutów jest wykorzystywanie seksualne dziecka w 2017 roku podczas jazzowych warsztatów w Puławach. Wcześniej – w latach 1997–1999 – miały miejsce przestępstwa, o których mówiły relacje dwóch małoletnich pokrzywdzonych. Zielke szacuje, że w ciągu 40 lat działalności Krzysztofa S. mogło zostać skrzywdzonych co najmniej 20 dzieci. Jedna z nich miała zaledwie 11 lat.
Skąd się wzięła ta afera?
Krzysztof S. był nie tylko muzykiem. Był ikoną. Programy, które tworzył, były częścią dziecięcej kultury w latach 90. i 2000. Dzieci uczyły się muzyki, tańca, wierzyły w niego. A on – jak twierdzą świadkowie – wyczuwał te, które były najbardziej podatne. "Wyszukiwał sobie dzieci podatne na wpływy", powiedział Zielke. Nie było to przypadkowe. To był system. Czasem po latach "hodowli" dochodziło do obcowania płciowego. W niektórych przypadkach – do gwałtu. I to nie było tylko jedno miejsce. To było w studiu, na warsztatach, w domach, gdzie dzieci trafiały pod opiekę "kultowego nauczyciela".Sąd w Warszawie nie oceniał winy Krzysztofa S. – oceniał, czy dziennikarz miał prawo mówić. I odpowiedział: tak. "Działania pozwanego w postaci publikacji materiałów nie mają charakteru bezprawnego", stwierdziła sędzia Rafałko. To znaczy: nie ma prawa do milczenia, gdy dziecko jest narażone. A jeśli ktoś próbował ukryć prawdę pod maską kultury – to nie ma prawa do ochrony przed krytyką. Zielke, po wyroku, powiedział: "To pierwszy wyrok sądowy w jednej z największych afer pedofilskich w historii Polski". I miał rację. Bo to nie był wyrok o zadośćuczynieniu. To był wyrok o prawdzie.
Kto jeszcze jest w tej sprawie?
W tym samym czasie, w Lublinie, toczy się proces 82-letniego muzyka i nauczyciela Jana K.. Ma przed sobą 17 zarzutów – od 2004 do 2021 roku – o doprowadzanie dzieci poniżej 15. roku życia do czynności seksualnych. 11 rozpraw już się odbyło. To nie jest przypadkowy zbieg okoliczności. To jest struktura. Wieloletnia, ukryta, chroniona przez milczenie. I teraz, po latach, zaczyna się rozklejać.Krzysztof S. nie przyznał się do winy. Ale jego świat się rozpadł. Programy zostały zlikwidowane. Stowarzyszenie, którego był prezesem, przestało istnieć. A w jego domu, gdzie kiedyś grały dzieci, teraz cisza. A w domach, gdzie te dzieci dorastały – ciągle są dźwięki. Czasem płacz. Czasem pytanie: "Dlaczego nikt nie powiedział?"
Co dalej?
Proces karny przeciwko Krzysztofowi S. ma się rozpocząć w styczniu 2024 roku. Prokuratura przygotowała akt oskarżenia z kilkoma zarzutami – w tym o gwałt na 11-latce i wykorzystywanie dzieci w Puławach. To nie będzie szybki proces. Ale będzie publiczny. I to właśnie to jest ważne. Bo kiedyś, gdyby takie sprawy trafiały do sądu, były przekazywane w zamkniętych salach. Teraz – nie.Mariusz Zielke zapowiedział drugą część dokumentu – Bagno2: Przemilczane. Ma być o tym, jak systemy – edukacyjne, kulturowe, medialne – milczały. O tym, jak ludzie wiedzieli, ale nie mówili. O tym, jak dzieci były traktowane jako "nieistotne". I o tym, że milczenie to też przestępstwo.
Co to zmienia w Polsce?
To nie jest tylko sprawa jednego człowieka. To jest o tym, jak społeczeństwo reaguje, gdy jego ikony okazują się zbrodniarzami. W 2019 roku nikt nie chciał słuchać Zielkego. Teraz – sąd potwierdził, że miał rację. I to jest przewrót. W pierwszym wyroku w tej sprawie nie było mowy o pieniędzach. Było o prawdzie. O odpowiedzialności. O tym, że nie można ukrywać przestępstw za pomocą sław.W Polsce nie ma jeszcze systemu, który skutecznie chroniłby dzieci przed takimi przestępstwami w środowiskach kulturowych. Ale przynajmniej teraz – nie ma już milczenia. I to jest początek zmiany.
Frequently Asked Questions
Dlaczego sąd odrzucił pozew Krzysztofa S. przeciwko Mariuszowi Zielkemu?
Sąd stwierdził, że publikacje Zielkego, mimo ich ostrej formy, nie naruszyły dóbr osobistych Krzysztofa S., ponieważ miały na celu ujawnienie przestępstw przeciwko dzieciom – a nie po prostu niszczycie reputacji. Prawo do informowania o przestępstwach ochronie dzieci ma wyższy priorytet niż prawo do prywatności osoby oskarżonej, gdy istnieją konkretne dowody i relacje ofiar.
Jakie są konkretne zarzuty w aktach oskarżenia przeciwko Krzysztofowi S.?
Prokuratura Okręgowa w Warszawie oskarża Krzysztofa S. o wykorzystywanie seksualne osób poniżej 15. roku życia w latach 1997–1999 oraz w 2017 roku podczas warsztatów jazzowych w Puławach. Wśród zarzutów figuruje również gwałt na 11-latce, co potwierdzają relacje świadków i dokumenty z prokuratury. Zgłoszenia dotyczyły co najmniej 20 dzieci w ciągu 40 lat.
Czy Mariusz Zielke był jedynym, kto zgłosił te przestępstwa?
Tak – Zielke był pierwszym, kto zgłosił sprawę do prokuratury w 2019 roku. Choć wcześniej były doniesienia od rodziców i byłych uczestników programów, nikt nie podjął oficjalnych działań. Dopiero jego publikacje i dokument "Bagno" zmusiły prokuraturę do otwarcia śledztwa. To było kluczowe przesunięcie – z milczenia do działania.
Czy są inne podobne sprawy w Polsce?
Tak. W Lublinie toczy się proces 82-letniego muzyka Jana K., oskarżonego o 17 przestępstw seksualnych wobec dzieci w latach 2004–2021. To nie jest izolowany przypadek. Wielu nauczycieli, trenerów i artystów wykorzystywało swoją pozycję w środowiskach kulturowych i edukacyjnych. Problemy te są systemowe – a nie przypadkowe.
Co to znaczy dla rodziców i dzieci w Polsce?
To znaczy, że nie wolno już wierzyć tylko w reputację. Rodzice muszą pytać, obserwować, nie przyjmować "kultowych" nauczycieli bez wątpliwości. Wielu dzieci, które doświadczyły przemocy, wciąż nie mówi o tym – ale teraz mają więcej wsparcia i większą szansę, że ich głos zostanie usłyszany. To pierwszy krok ku ochronie.
Czy dokument "Bagno2: Przemilczane" będzie miał wpływ na proces?
Nie będzie bezpośrednio dowodem w procesie, ale może zmusić inne ofiary do mówienia. Film może również wpłynąć na publiczną opinię i nacisk na władze, by rozszerzyć śledztwo na inne osoby i instytucje, które milczały. To nie jest tylko dokument – to jest narzędzie zmiany społecznej.